Odkrywanie nowych światów
Bogdan Wszołek
Rozwój astronomicznych technik obserwacyjnych doprowadził
ostatnio do odkrycia światów podobnych do Układu
Słonecznego. Dziś znamy setki odległych układów
planetarnych. Wiele wskazuje na to, że prawie każda gwiazda
ma w swoim otoczeniu planety. Odkrywa się też planety, które
występują samodzielnie i nie są związane grawitacyjnie z
żadną gwiazdą. Wobec takich odkryć człowiek może doznawać
różnego rodzaju niepokojów. Zastanawia się, czy w tych
odkrywanych światach mogą występować istoty żywe, czy mogą
istnieć cywilizacje podobne do naszej? Z drugiej strony
często doznaje obaw, czy takie rzeczy nie kłócą się z Biblią
i nauką Kościoła. Zauważa przy tym, że funkcjonował dotąd
głównie w dwóch wymiarach i prawie wcale nie korzystał z
trzeciego. Jakby zapominał, że perspektywa widzenia poprawia
się z wysokością. Odczuwa potrzebę lepszego zrozumienia nauk
płynących z Pisma Świętego i łaskawszym okiem spogląda w
stronę astronomii, jako nauki przybliżającej to, co w górze.
Dziś znanych jest kilka metod odkrywania planet wokół
gwiazd. Nie sposób tu omawiać szczegółowo ich wszystkich.
Zachęcam czytelnika do podjęcia trudu zrozumienia pobieżnego
opisu metody, jaką posłużył się przed kilkunastu laty polski
astronom Aleksander Wolszczan dla odkrycia pierwszych planet
spoza Układu Słonecznego. Planety te zostały odkryte na
drodze analizy promieniowania radiowego pulsarów.
Pulsary to gwiazdy neutronowe, od których rejestruje się
pulsy radiowe nadchodzące z wyjątkową regularnością. Odstęp
czasu między kolejnymi pulsami, okres pulsacji, na ogół jest
znacznie krótszy od jednej sekundy. Zdarza się, że dla
niektórych pulsarów okres ulega niewielkim, stosunkowo
wolnym i cyklicznym, zmianom. Choć można sobie wyobrazić
różne mechanizmy prowadzące do takiego efektu, to
szczegółowa analiza obserwacji przemawia za tym, że wokół
pulsara ze zmiennym okresem najprawdopodobniej krąży masywny
towarzysz. Wtedy sam pulsar też wykonuje ruch okrężny wokół
środka masy układu. Przy odpowiednim ustawieniu płaszczyzny
tego ruchu, pulsar powinien cyklicznie zmieniać swoją
prędkość (radialną) względem Ziemi. Regularne pulsy,
emitowane przez źródło poruszające się ze zmienną prędkością
radialną, osiągną obserwatora już jako mniej regularne.
Okresowe odchyłki od regularności pozwalają określić w
przybliżeniu masę i rozmiar orbity towarzyszącego pulsarowi
obiektu. Analiza tych odchyłek pozwala odkrywać planety
wokół pulsarów. Wystarczy mieć do dyspozycji odpowiednio
precyzyjny radioteleskop i system bardzo dokładnego pomiaru
momentów nadejścia poszczególnych pulsów radiowych.
Odkrycie Wolszczana otwarło nowy rozdział w badaniach
astronomicznych. Można śmiało powiedzieć, że dało świeży
impuls dla rozwoju cywilizacji ludzkiej. Na przestrzeni
kilkunastu lat od tego odkrycia znaleziono setki układów
planetarnych wokół różnych gwiazd. Wypracowano wiele nowych
sposobów odkrywania tych układów. Wszystkie wielkie światowe
programy astronomii obserwacyjnej traktują poszukiwania
nowych układów planetarnych jako zadania priorytetowe.
Buduje się instrumenty o niewyobrażalnej do tej pory mocy i
precyzji, które w niedalekiej przyszłości pozwolą nie tylko
odkryć tysiące kolejnych planet, ale także określać dla nich
różne parametry fizyczne. Społeczność astronomiczna świata
mocno koncentruje dziś swoją uwagę na poszukiwaniu
pozaziemskich cywilizacji, choć tego wyraźnie nie
artykułuje. Nie czyni tego tylko dla zwykłego zaspokojenia
ludzkiej ciekawości, ale głównie w poczuciu troski o dalsze
losy naszej cywilizacji. Wiele wskazuje bowiem na to, że
śmiały zwrot zainteresowań współczesnego człowieka na świat
rozciągający się poza Ziemią, może uchronić ludzką
cywilizację od grożącego jej skarłowacenia.
Jedna z metod odkrywania planet poza Układem Słonecznym,
jeszcze prostsza od wyżej przedstawionej, wykorzystuje
zdarzające się fenomeny przejścia jakiegoś ciała na tle
tarczy gwiazdy. Chodzi o zjawiska podobne do zaćmienia
Słońca czy przejścia planet dolnych (Wenus, Merkury) na tle
tarczy słonecznej. W czasie, gdy gwiazda jest częściowo
przysłaniana przez jakieś ciało, wtedy obserwator ma szansę
stwierdzić, że świeci ona nieco słabiej niż normalnie.
Wyjąwszy Słońce, gwiazdy są tak bardzo oddalone od Ziemi, że
nawet największe teleskopy rejestrują je jako obiekty
punktowe. Czujne monitorowanie jasności jakiejś gwiazdy
pozwala w niektórych przypadkach odnotować chwilowe spadki
jej blasku. Wtedy podejrzewamy gwiazdę o posiadanie
towarzysza, który od czasu do czasu ją przysłania. Z
charakteru zmian blasku gwiazdy astronomowie mogą określać
charakterystyki ciała wywołującego te zmiany. Dawniej, kiedy
pomiary fotometryczne czynione były ze znacznie mniejszą
precyzją, odkrywano w ten sposób tzw. zaćmieniowe układy
podwójne gwiazd. Dzisiaj potrafimy odnotować zmiany blasku
wywołane przejściem na tle gwiazdy obiektu o rozmiarach
typowych dla planet!
Wenus na tle tarczy Słońca sfotografowana w dniu 8 czerwca
2004 roku w Częstochowie
(fot. M.Nowak i B.Wszołek)
Jeśli jakiś fakt występuje w przyrodzie, wcześniej czy
później zostaje objawiony. Wtedy informacje o nim przychodzą
z różnych stron i na wiele sposobów. Tak jest z układami
planetarnymi, o występowaniu których, świadczy dzisiaj wiele
niezależnych wyników badań.
Ciągłe doskonalenie technik detekcji prowadzi do odkrywania
planet o coraz mniejszych masach, w tym i o masach
zbliżonych do masy Ziemi. W świetle dzisiejszej wiedzy
astronomicznej wszystko wskazuje na to, że planety występują
we Wszechświecie o wiele liczniej niż gwiazdy, a tych, w
samej tylko naszej Galaktyce, jest około 200 miliardów.
Jeśli układy planetarne powszechnie występują we
Wszechświecie to należy poważnie liczyć się z występowaniem
życia poza Ziemią, również życia wysoko zorganizowanego.
Jeśli istnieją we Wszechświecie światy podobne do naszego,
to niedorzecznością byłoby oczekiwać, że wszystkie z nich są
martwe, na podobieństwo Księżyca czy Marsa. To tak jakby
odkrywcy nowych kontynentów na Ziemi nie spodziewali się
zastać tam istot żyjących. Możemy się domyślać, że wiele
istot, mniej lub bardziej podobnych do nas, i z różnych
zakątków Wszechświata spogląda w niebo by je kontemplować,
badać i podziwiać.
W miarę jak punkt równonocy wiosennej przemierza zodiak
niebieski, w platońskim rytmie, raz dookoła w ciągu
niespełna 26 tysięcy lat, i co około 2000 lat wchodzi w
kolejny jego znak, w kulturze ludzkiej zmieniają się epoki.
Czasy faraonów, z punktem równonocy w znaku Byka, ustąpiły
epoce starotestamentowej symbolizowanej Barankiem. W
czasach, gdy punkt równonocy wiosennej przeszedł ze znaku
Barana do znaku Ryb, nastała epoka chrześcijańska. Żyjemy w
czasach wydawania owoców przez tę epokę. Obecnie punkt
równonocy wiosennej podchodzi do granicy znaków Ryb i
Wodnika. Wyczuwamy, że zbliża się czas nowego „zasiewu”.
Współczesne odkrycia astronomiczne i zdobycze astronautyki
zdają się być czytelnymi zwiastunami nowej epoki. Wiele
wskazuje na to, że przyjdzie nam kiedyś odczytać jeszcze
głębszy sens znamiennych słów wypowiedzianych przez
Chrystusa: „Życie moje oddaję za owce. Lecz mam także owce
inne, nie znajdujące się w tej owczarni. I te muszę
sprowadzić ku sobie, by słuchały mojego głosu i by nastała
jedna owczarnia i jeden pasterz” (J. 10, 15-16).
|